mojacukrzyca.org

Moja Cukrzyca (mojacukrzyca.org)

piątek, 6 maja 2011

Majówka z MojaCukrzyca.org

Prolog

Majówkę z okazji 10-lecia portalu MojaCukrzyca.org zorganizował Juras, a ja załapałem się na ostatnie, zwolnione miejsce. Z dostępnych „opcji” wybrałem wyjazd autobusem z Krakowa, a do Krakowa przyjechałem pociągiem i ... na miejsce zbiórki się spóźniłem. Na wyjazd dostałem, jak się okazało zmodyfikowany plan wyjazdu - zmiany były niewielkie, tylko godzina wyjazdu z Krakowa, ale ... ups, wszyscy czekali tylko na mnie. Jak już się spóźniłem, to autobus ruszył do Niedzicy.
Katowice dzieli od Krakowa niespełna 80 kilometrów torów kolejowych, które pociąg pokonuje w ciągu ... około 2 godzin, prędkość godna XXI wieku i tyle tego wstępu.

Majówka z MojaCukrzyca.org


Majówka

Majówka, jak sama nazwa wskazuje odbyła się pomiędzy 30 kwietnia a 3 maja br. Na miejsce zakwaterowania, do Niedzicy dotarliśmy po kilku godzinach jazdy, po części oczywiście „zakopianką”. Sama Niedzica jest położona nad granicą słowacką, przy jeziorze ( zalewie ) czorsztyńskim. W Niedzicy zakwaterowano nas w pensjonacie „Szczepaniakówka” położonym kilkadziesiąt metrów od niedzickiego zamku. Tu jednak atrakcyjność „Szczepaniakówki” się kończy, posiłki ( osobiście jadłem tylko obiady, ale część uczestników wykupiła sobie śniadania i kolacje ) nie zachwycały ani jakością, ani smakiem – zupy nie bywały ciepłe, by już nie oczekiwać gorących, drugie dania tak samo i były ... uniwersalistycznie mdłe ( ja lubię doprawione „papu” ). Wnętrze pensjonatu ..., cóż jako to wnętrze, pokoje mogłyby być, ale te potwornie skrzypiące tapczany miały chyba walor lokalnej atrakcji. Skrzypiały wszak wszystkie ( cztery ) tapczany w pokoju, w którym spałem, a wiem, że w innych było podobnie.
W Niedzicy znajduje się zachowany w dobrym stanie, ciągle użytkowany, zamek stanowiący jedną z lokalnych atrakcji turystycznych. Zamek ten, zwany również Dunajcem, jest chyba najbardziej znany z kipu ( inkaskie pismo węzełkowe ), które – jak wynika z legendy – miało tam być i zwiastować skarb. Kolejną legendą związaną z niedzickim zamkiem jest ta o Brunhildzie ( frazę „przebacz mi Brunhildo” znają chyba wszyscy ).
Do Niedzicy dojechaliśmy dość późno, już po godzinie 15-tej, zatem wycieczka w kierunku zamku była możliwa dopiero około 17-tej ( wcześniej jeszcze zakwaterowanie i obiadek ) i ... wnętrza już pozamykano, mogliśmy zatem zobaczyć wyłącznie zamkowe „zewnętrze” i dziedziniec. Po tej krótkiej wycieczce udaliśmy się na położoną tuż obok zaporę.
Po powrocie ze spaceru jeszcze, jak to w zwyczaju bywa, wieczorek zapoznawczy :) i na tym zakończył się dzień pierwszy.
Następnego dnia Słowacja, czyli wycieczka do Czerwonego Klasztoru i zamku w Lubowni ( Stara Lubovna ). Czerwony Klasztor jest położony nad Dunajcem vis-a-vis polskich Sromowiec Niżnych, a miejscowość wzięła nazwę od lokalnego zabytku, średniowiecznego klasztoru. Warto jeszcze dodać, że wsie Czerwony Klasztor i Sromowce Niżne połączyła w 2006 r. piesza kładka. Zamek w Starej Lubovni można natomiast porównać do tego w Niedzicy :), zarówno jeden jak i drugi nie mają za sobą żadnych militarnych osiągnięć. Zamek lubowieński przez kilkaset lat stanowił część tzw. zastawu spiskiego i miał w nim siedzibę polski starosta. Rzeczpospolita bezpowrotnie utraciła go wraz z pierwszym rozbiorem. Wart odnotowania jest fakt przechowywania na zamku polskich klejnotów koronnych w latach potopu szwedzkiego, których repliki zajmują w zamku oddzielną ekspozycję. Ostatnimi prywatnymi właścicielami zamku do jego nacjonalizacji w 1945 r. byli Zamoyscy. Obok zamku znajduję się też skansen z cerkwią greckokatolicką i spiskim budownictwem wiejskim tak na mój gust niewiele różniącym się od tego, które oglądałem kiedyś w chorzowskim skansenie.
Drugiego maja przyszedł czas na Szczawnicę i wąwóz Homole. Przez wąwóz prowadzi malownicza, aczkolwiek cywilizowana ścieżka na której trudno szukać chwili samotności. Po „wdrapaniu się”na szczyt zjechaliśmy z niego kolejką krzesełkową Areny Narciarskiej do Jaworek. Jaworki to wieś zamieszkała w przeszłości przez Łemków.
Z Jaworek przejechaliśmy do Szczawnicy, jednego z bardziej znanych polskich uzdrowisk. Po powrocie do pensjonatu i obiedzie zaliczyliśmy rejs Harnasiem po Jeziorze Czorsztyńskim ( budowa zbiornika i tamy trwała od 1970 r. do 1997 r. ).
Ostatniego dnia, przed południem mieliśmy jeszcze okazję zwiedzić ruiny czorsztyńskiego zamku, które tak jak i dwa uprzednio zwiedzane zamki nie mają militarnej historii. Zamek w Czorsztynie został bowiem ruiną wskutek walk o tron i zniszczeń wywołanych uderzeniem pioruna w XVIII wieku i nigdy nie został odbudowany.

Zakończenie

W tej części Małopolski i Słowacji jeszcze nie byłem, dane mi było zobaczyć coś, czego jeszcze nie widziałem, towarzystwo też przednie miałem, tylko tegoroczny maj pogodą nie rozpieszczał.