mojacukrzyca.org

Moja Cukrzyca (mojacukrzyca.org)

piątek, 15 sierpnia 2014

Puck, Malbork, Toruń i ... już :-)

Wakacje, wakacje i … po wakacjach 2014 r. Najpierw z dawna nie widziany Puck. Puck jest jak Będzin, miastem powiatowym z piękną przeszłością ale niejasną, pełną niewiadomych przyszłością. Tradycja Pucka sięga średniowiecza, ale nie ma jej widomych znaków, prace archeologiczne jednakże trwają i może coś z tego będzie. Na co dzień Puck to głównie lokalne centrum administracyjne, szpital powiatowy, dworzec kolejowy po faceliftingu. Natomiast w naszym, polskim krótkim wakacyjnym sezonie turystycznym Puck staje się popularnym ośrodkiem turystycznym nakierowanym głównie na windsurfing, katesurfing i małych żeglarzy, jest też siedzibą HOM. W Pucku nie uświadczymy jednakże już kutrów rybackich. Puck jest natomiast przyjazny dzieciom za sprawą swoich walorów turystycznych, oferując im bezpieczne, naturalne, choć morskie kąpielisko. Do Pucka dotarłem 19 lipca br. po bez mała dwunastu godzinach jazdy, najpierw był korek daleko przed Łodzią (można było wygasić silnik, nic nie jechało na dwóch pasach drogi szybkiego ruchu), potem okazało się, że bramki wjazdowe na Amber One (A1) w Nowej Wsi są … trzy więc koras na prawie godzinę. Na płatnym odcinku A1 jeden MOP ze stacją paliw (cena Pb95 to 5,85 PLN/litr, podczas gdy poza autostradą ta sama benzyna kosztowała 5,35 PLN/litr), tyle że zjazd w Rusocinie z mniejszym korkiem (ok. 40 min. czekania), cała przyjemność kosztowała 29,90 PLN. Ostatni korek czekał nas już po zjeździe z obwodnicy (S6) w kierunku na „rozjazd” w Redzie (skrzyżowanie nieopodal kościoła, droga nr 6), a dalej na drodze 216 już niespiesznie do przodu. W Pucku zatrzymaliśmy się w miejscu nazwanym Admiral Inn (pub, pokoje, restauracja) zaraz przy kościele parafialnym, przy ul. Morskiej. Bardzo sympatyczny właściciel i obsługa, dodatkowo płatne śniadanie za 20,00 PLN/os/doba (dużo i dobre), niby jest WiFi, ale jakość sieci może rozczarować, do pokoi trzeba się wdrapać na drugie piętro, nie ma klimatyzacji, ale właściciel udostępnił nam wiatrak. Niestety do Pucka trafiliśmy w sezonie „muszkowym”, co faktycznie uniemożliwiało wieczorno-nocne otwarcie okien. Admiral Inn nie ma też parkingu, parkować można na publicznych niestrzeżonych parkingach w pobliżu. Gdy lokalnego kioskarza spytałem o plan Pucka odpowiedział „po co?, przecież można przejść z buta w kwadrans”, piechotą znaczy w przysłowiowe 15 minut zwiedzić wszystko to co jest warte zobaczenia. Plan jednak kupiłem, na pamiątkę. Na rynku jest też informacja turystyczna, ale od pani zza biurka można dostać co najwyżej podłej jakości (kserokopia) niedokładną mapkę Pucka. Puck to dla moje żony taki powrót do przeszłości, miejsce dobrze wspominanych kolonii rodem z PRL. Jakieś kolonie w Pucku są nadal, ale nie ma już znanego niegdyś pola namiotowego. Z Pucka pojechaliśmy do Malborka. Zamek w Malborku pamiętałem jak przez mgłę z przeszłości, studnię i celę, z której miał uciec książę Witold. Zawsze myślałem, że malborski zamek jest oryginalny, ale w znacznej części to rekonstrukcja po zniszczeniach wojennych, Malbork nie ma też starówki, raptem kilka budynków z dalekiej przeszłości (sąd, poczta, dworzec kolejowy). Okazuje się, że cegłę z wyburzonego w trakcie działań wojennych Malborka przekazano na odbudowę Warszawy. Z Malborka pojechaliśmy do Torunia, miasta pierników i Kopernika. Tu zaś odwrotnie, jest całkiem urokliwa starówka, która nie tylko jest wykorzystywana gospodarczo, ale nawet jest zamieszkała. Również w przeciwieństwie do zamku malborskiego, ten w Toruniu skutecznie zburzyli mieszczanie jeszcze w połowie XV wieku. p.s. Urokliwy jednak jest ten kraj. W skwarze i korkach jechałem Amber One (autostrada A1)i jeszcze za to zapłaciłem, a potem Premier otworzył bramki na autostradzie za darmo dla wszystkich.