Ogrodzieniec |
Historycznym tłem pikniku były prawdziwe wydarzenia, które rozegrały się pod Ogrodzieńcem w 1655 roku, ale ich koniec był zgoła odmienny niż przedstawiony w inscenizacji dla zebranej gawiedzi. Mogliśmy zatem zobaczyć nie tylko nieudaną próbę zdobycia zamku przez Szwedów ( grupy rekonstrukcji historycznej wystąpiły w umundurowaniu i rynsztunku z epoki ), ale też popatrzeć na taniec renesansowy i dworski, obejrzeć pokazy zorganizowane przez grupy rekonstrukcji historycznej ( umundurowanie, uzbrojenie, taktyka walki ), zjeść coś i wypić. Żelaznym punktem programu pozostało oczywiście zwiedzanie samego zamku
Organizatorom sprzyjała zresztą pogada, dzień był nader upalny, dopisała też publika, choć na samochodach przeważały lokalne śląskie i małopolskie rejestracje.
Czy zatem były zgrzyty ? Wejście na imprezę gwarantował zwykły bilet do zwiedzania, czyli 8 zł od normalnego klienta, 5 zł od ulgowego, w tym mieszkańca co już zakrawa na dyskryminację, no i … wszędobylskie reklamy oraz TOI-TOI ( przenośne WC ), które postawiono chyba trochę niefrasobliwie.
Oddając należną cześć historii przypomnieć należy, iż zmierzch nie tylko świetności, ale i często ludzkiego zainteresowania prawie wszystkimi zamkami jurajskimi ( poza m.in. Jasną Górą, Ojcowem, Wawelem ) wyznaczył potop szwedzki. Wojska szwedzkie zajęły większość zamków, w tym ogrodzieniecki i prawie wszystkie zostały ograbione oraz spalone. Znakomita większość z nich już później bądź nie była zamieszkała bądź też pełniła funkcje pomocnicze. Zamki zostały też opuszczone przez ostatnich mieszkańców najpóźniej na początku XIX wieku popadając w ruinę, a tylko niektóre, jak Pieskowa Skała miały szczęście i zostały odrestaurowane. Resztę – poza ruinami - odnaleźć można w budynkach wzniesionych przez okolicznych mieszkańców, którym kamień z zamków służył jako materiał budowlany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz